A pomyśleć, że kiedyś było tak fajnie… Lokal na
plaży, klimatyczny, miły, po prostu fajny! Ale zaraz, zaraz, to było jakoś w
zeszłym roku! Początek tego roku, zima, media obiegły zdjęcia płonącej Tawerny
„Klipper” w Jelitkowie. Aż żal się zrobiło na sercu! Tym
bardziej chętnie i z radością poszliśmy w czerwcu- knajpa szybko odbudowała się
ze zgliszczy i pachniała nowością. Postanowiliśmy spróbować! Nowe było też
menu- a w nim cóż za rarytasy: Tłumacząc z niemieckiego: „pieczony śmiech” (Gebratener
Lach)!. Literówek, błędów gramatycznych itp. wyliczać nie będziemy. Zwróciliśmy
uwagę obsłudze, która zareagowała rozbawieniem, gdy chcieliśmy zamówić pieczony
śmiech. Tłumaczenie było standardowe: „dopiero otworzyliśmy się, nowa karta,
wszystko szybko bla, bla, bla”. Kilka tygodni później jednak nic nie uległo
zmianie (a daliśmy szansę!). Karta bez zmian, ceny bez zmian- wysokie, dwa razy
wyższe niż przed spaleniem. A jedzenie- może przemilczmy ten fakt. Ale jeśli
macie ochotę na pieczony śmiech i inne takie rarytasy…. To możecie zaryzykować
małą niestrawność i zgagę i schrupać coś ciekawego w Tawernie Kliper w Jelitkowie!
Tawerna Klipper- NIE-POLECAM W TRÓJMIEŚCIE!!!
0 komentarze: